W Polsce rozpada się co trzecie małżeństwo. Głowna przyczyna: niezgodność charakterów. Co się za tym pojęciem kryje? Prawdopodobnie jest to funkcja naszych oczekiwań i rzeczywistości, z którą przyszło nam się zmierzyć. Czyli tego, co myśleliśmy o drugiej osobie, a jaka ona się okazała rzeczywiście być.

Ona myślała, że on będzie z nią sprzątał i gotował, tak jak na studiach, a on po ślubie drzemie na kanapie i chrząka, że w małżeństwie są inne reguły. On sądził, że ona tylko dla niego tak biegała do kosmetyczki, fryzjera i na siłownię, ale że po ślubie przestanie wydawać na to wszystkie swoje pieniądze, ona zaś uważa, że to „mężczyzna musi zarabiać” i to on ma spłacać kredyty i odkładać na ich wspólne wakacje.

Rozczarowań jest wiele i wiele rodzi się z nich konfliktów. Jednak sekretem udanego małżeństwa nie jest niedopuszczanie do kłótni, ale umiejętność jej prowadzenia. John M. Gottman, profesor psychologii na Uniwersytecie Waszyngtońskim, twierdzi, że jest w stanie z 91-procentową trafnością stwierdzić po 15-minutowej obserwacji pary, czy ten związek zakończy się rozwodem. Doszedł do takiego wyniku po 20 latach obserwacji małżeństw, które umieszczał w pełnym kamer mieszkaniu. Podglądał je, podsłuchiwał i analizował najmniejsze werbalne i niewerbalne komunikaty małżonków.

Efektem jego pracy badawczej było stworzenie siedmiu zasad, które mają zapewnić trwały i szczęśliwy związek.

Zasada 1: Aktualizujcie mapy świata partnera.

Rzadko już dziś zdarza się, żeby ślub był wynikiem nieplanowanej ciąży lub innego nagłego wydarzenia. Zwykle jest to decyzja będąca konsekwencją długiego bycia razem i wzajemnego poznania się w różnych sytuacjach. Kiedy już więc sądzimy, że wiemy, czego możemy się spodziewać po partnerze, znamy jego wady i zalety, wiemy, czym się interesuje, jakie ma marzenia i jak najbardziej lubi spędzać czas – wtedy podejmujemy decyzję o wspólnym budowaniu przyszłości. Co dzieje się potem? Potem jest zwyczajnie: praca-dom, praca-dom, a rozmowy koncentrują się na wybieraniu nowego modelu telewizora, remontu łazienki i prezentów na święta. Ktoś kiedyś powiedział, że miłość to nie patrzenie na siebie, ale patrzenie w tym samym kierunku. No nie do końca. Trzeba by właśnie na siebie nawzajem od czasu do czasu spojrzeć. Pamiętacie, kiedy mogliście godzinami gadać przez telefon i zadawać sobie do drugiej w nocy bzdurne pytania typu: a jakim chciałbyś być zwierzęciem? Ważne odkrycie: w każdym okresie życia innym. Zmieniamy się! Nie jest tak, że poznajemy w pełni ukształtowanego człowieka, którego wystarczy poznać tylko raz. Trzeba się poznawać wciąż na nowo. Wciąż sobą interesować. Twój mężczyzna może słuchać już zupełnie innej muzyki, lubić innych reżyserów, znaleźć nowe pasje. Ty też nie stoisz w miejscu, masz już inne marzenia niż 4 lata temu. Stałe wzajemne zainteresowanie, rezerwowanie czasu na rozmowę i odkrywanie siebie wciąż na nowo to pierwszy sekret udanego małżeństwa.

Zasada 2: Pielęgnujcie uczucie sympatii i podziwu dla partnera.

Czy zdarzyło Wam się być z wizytą u pary przyjaciół, która wciąż sobie niewinnie dogryzała? Ona unosiła brwi znacząco, kiedy on opowiadał o swoim awansie i westchnęła, że lepiej by było, gdyby zaczęli mu opłacać nadgodziny. On zaś pochwalił twoją figurę i z miną Troskliwego Misia zapytał, czy nie udzieliłabyś kilku porad dietetycznych jego żonie? Szacunek to duże słowo i według mnie najważniejsze, jeśli chodzi o związek. Ponieważ dobrze znamy się wzajemnie, znamy też swoje czułe punkty, ale to nie powód, żeby wyjawione sekrety wykorzystywać przeciwko ukochanej osobie. Brzmi to jak prawda oczywista, ale dlaczego w takim razie znamy tyle par, w których partnerzy docinają sobie i ośmieszają się wzajemnie? Drugie przykazanie małżeńskie brzmi: Nie mów źle o swoim ukochanym! Wręcz przeciwnie: jak najczęściej chwal go i okazuj mu podziw zarówno kiedy jesteście sami, jak i w towarzystwie. Nigdy nie posuwaj się go przeklinania i przezywania partnera w kłótniach. Kiedy raz przekroczycie tę granicę, nie będzie już odwrotu.

Zasada 3: Zwróćcie się ku sobie, zamiast odwracać się od siebie.

Gottman przytacza taką obserwację pary: Ona czyta książkę, on stoi przy oknie i mówi: „Ale łódź!” Ona spogląda przez okno i odpowiada: „Tak, zupełnie podobna do tej, jaką widzieliśmy w zeszłym roku, pamiętasz?”. On potwierdza mruknięciem. Według Gottmana to małżeństwo przetrwa. Dlaczego? Żona, choć byłą zajęta czymś innym, nie zignorowała męża, ale odpowiedziała na jego komunikat. Przedłożyła kontakt z mężem nad inne zajęcie.W zasadzie trzeciej chodzi o to, żeby być otwartym na partnera. Słuchać go, dyskutować na aktualne tematy, omawiać problemy i plotkować. Rozmowa jest filarem związku. Praktycznie oznacza to, żebyśmy rezerwowali czas na rozmowę każdego dnia, a od czasu do czasu wybrali się na randkę tylko we dwoje i omówili wszystkie bieżące wydarzenia i plany, a kiedy ukochana osoba zwróci się do nas z problemem, nawet błahym, żebyśmy byli gotowi na wysłuchanie jej.

Zasada 4: Ulegajcie wpływom partnera.

Czy trafiłyście kiedyś na mężczyznę, którego można by określić: Dominujący zdominowany przez własną dominację? Kiedy któraś z koleżanek chce wracać do domu ze wspólnej imprezy, a jej partner żegna się z przyjaciółmi, Dominator wybucha: „No co ty, stary?! Baba będzie ci mówiła, kiedy masz iść do domu?!” No niestety, są mężczyźni, którzy stale wcielają się w bohaterów „Walki o ogień”. Taki nie zapyta żony, co sądzi o samochodzie, który chciałby kupić, nie poprosi jej o zgodę na męski wyjazd na Mazury, nie skonsultuje wydania oszczędności na nowy fotel z uchwytem na puszkę. Tu znów można by mówić o szacunku, ale jego zachowanie nawet nie musi znaczyć, że on żony nie szanuje, ale po prostu jest zafiksowany na swojej roli „prawdziwego mężczyzny”. Czy trzeba dodawać, że jego żona prędzej niż później zauważy, że epoka kamienia łupanego się skończyła? Kobiety jednak często i równie zgubnie wchodzą w rolę Zosi Samosi. Ona go nie poprosi, żeby przeczyścił kolanko, przecież umie! Nie musi go pytać, czy może wyjść wieczorem do klubu z koleżankami, dekoracje do domu wybierze sama i samodzielnie zaplanuje ich urlop na rowerach. Mężczyzna jest jej niepotrzebny, bo ona jest taka zaradna… No i po chwili on odchodzi do tej, która prosi go o radę przy zakupie chleba. O co chodzi? O interesowanie się i szanowanie zdania partnera. O dawanie poczucia, że jest nam potrzebny, ważny, a jego zdanie ma wpływ na nasze decyzje.

Zasada 5: Rozwiążcie problemy, które dają się rozwiązać.

Piąta zasada mówi o tym, w jaki sposób rozwiązywać konflikty. Gottman zauważył, że kłótnie zazwyczaj kończą się tym samym tonem, jakim się zaczynają. Warto o tym pamiętać, zanim wykrzykniemy po wejściu do domu: „ Po to kupiliśmy tę cholerną szafkę na buty, żebyś ty nigdy do niej nie trafiał?!” Inne pożyteczne obserwacje badacza zaowocowały pięcioma krokami przeprowadzania konfliktu:

Złagodzenie początkowych zdań dyskusji.

Uświadomienie sobie, w jaki sposób należy podejmować próby ratowania dyskusji oraz na nie reagować.

Uspokojenie siebie i partnera.

Kompromis.

Tolerowanie swoich wzajemnych wad.

Największymi grzechami w kłótni jest krytyka, pogarda, postawa obronna i mur obojętności. Wspomniałam już o tym, że używanie wulgaryzmów w złości jest gwoździem do trumny związku. Inna ważna zasada: nie używaj słów „nigdy” i „zawsze”. Jak przedstawić racjonalny argument w swojej obronie, kiedy słyszymy :”ty zawsze…”? „Nigdy” i „zawsze” zamykają drzwi racjonalnej dyskusji. O czym jeszcze trzeba pamiętać? Nie oceniaj osoby, ale jej zachowanie. Nie mów „jesteś głupi”, ale „zachowałeś się głupio w tej sytuacji”. Zmienia to zupełnie znaczenie twoich słów i spowoduje diametralnie inną odpowiedź.

Zasada 6: Pokonajcie paraliżujący konflikt

Inaczej można by to ująć: pracujcie nad rozwiązaniem nierozwiązywalnego konfliktu. Absurdalne? Rzeczywiście, ale ta rada wynika z obserwacji, że pary, które wymagają więcej od swojego małżeństwa częściej żyją w głębokich i szczęśliwych związkach niż ci, którzy oczekują od siebie mniej.Przykłady nierozwiązywalnego konfliktu: ona chciałaby mieć dzieci, on nie chce, ona pragnie, żeby razem chodzili do kościoła, a on jest ateistą, ona chce imprezować, a on woli spędzać czas w domu. Ten konflikt wynika ze zderzenia naszych marzeń i oczekiwań z rzeczywistością. Każdy z nas nosi w sobie wizję „idealnego związku”, tylko te nasze wizje niestety często się różnią. Warto jednak znać wizję naszego partnera i wspólnie zastanawiać się, z czego wynikają jego potrzeby? Może odkryjecie jakieś lęki lub urazy wyniesione z domu rodzinnego, które dyktują wam takie zachowanie? Kiedy już poznacie źródła swoich idealnych wizji, warto pomyśleć, jaki może być kompromis między nimi. Może wasze wizje uda się chociaż minimalnie pogodzić? I najważniejsze: to, czego nie możecie zmienić w swoim partnerze i w sobie, akceptujcie. Rozróżniajcie problemy, które można rozwiązać od tych, których się nie da. Te ostatnie poznajcie i zrozumcie, ale nie walczcie z nimi. Jedyne, co możecie zrobić, to pogodzić się z nimi i nauczyć się z nimi żyć.

Zasada 7: Odnajdźcie poczucie wspólnoty.

Poczucie wspólnoty to poczucie, że jesteśmy z kimś naprawdę blisko, dobrze go znamy i jesteśmy z nim związani. Dzielimy z nim nie tylko tak zwyczajne zajęcia jak robienie zakupów czy chodzenie do kina, ale też mamy swoje intymne rytuały i symbole, które tworzą tylko nasz mikrokosmos. Naszą planetę, w której mówimy językiem tylko dla nas zrozumiałym. A propos: pamiętacie, jak z koleżankami wymyślałyście pismo, które tylko wy mogłyście odkodować? No właśnie – poczucie wspólnoty, specjalne traktowanie przyjaciół. Jak mówi stara, mądra zasada: im więcej nas łączy, tym mniej nas dzieli. I odwrotnie: im mniej nas łączy, tym więcej nas dzieli. Warto więc znaleźć zajęcia, które was do siebie zbliżają i poświęcać im systematycznie czas. I nieco sceptycznie traktować nowoczesne poradniki mówiące o „własnej przestrzeni” dla każdego z partnerów. Kiedy zaczniemy się skupiać na tej „własnej”, coraz bardziej zaczniemy tracić z oczu „wspólną”. I może się okazać, że zaraz zostanie nam tylko ta „własna”.

Siedem prostych zasad dla trudnego zadania – przetrwania związku. Co o nich sądzicie? Są wartościowe czy bezużyteczne? A może dodałybyście do tej listy swoje zasady szczęśliwego związku?