Niby kłótnie i samotność już dawno za nimi. Tysiące pytań bez odpowiedzi, tęsknota, złość i samotność. Są dorośli. Mądrzejsi i nareszcie samowystarczalni. Ale czy na pewno? Czy można wyrosnąć z potrzeby bezwarunkowej miłości i akceptacji?

Czy ich deficyt rzutuje cieniem na resztę życia? Co najbardziej boli dziecko, gdy rodzice się rozwodzą? Czy można w jakiś sposób łagodzić skutki ich rozstania?

Proza życia

Niestety, życie czasem potrafi ciężko doświadczać. Zdarza się, że dokonując jednego z najważniejszych wyborów, popełniamy błąd. Ukochany, albo ukochana, nagle (?!) zmienia się nie do poznania – jakby mieli drugą twarz. Może zgubili się gdzieś po drodze, mijają się bez końca, zobojętnieli na siebie totalnie. Widać nie zawsze sprawdza się zakończenie „żyli długo i szczęśliwie”. Pomimo tego, że zakładając rodzinę kierujemy się miłością, a nie jak kiedyś – przymusem obowiązku – częściej niż kiedyś potrafimy z niej zrezygnować.

Najczęściej padającym uzasadnieniem na salach rozwodowych jest „niezgodność charakterów”. Ale co wspólnego z tym tłumaczeniem mają dzieci? Czy odchodzący z domu tata lub wyprowadzająca się mama traktują dziecko jako „stronę w sporze”? Co dla niego jest najtrudniejsze w nowej rzeczywistości? Jakimi cechami naznaczeni są ludzie, których rodzice się rozwiedli? Oto kilka z nich:

Przesadna odpowiedzialność

Jednym z największych „ran”, jakie ponosi dziecko w potyczce pomiędzy rodzicami jest szybkie dojrzewanie. Nieporozumienia, niedomówienia, złośliwości i awantury matki i ojca są jak poligon. Trudno wykluczyć z niego dzieci. Co gorsza, dzieci są często traktowane w nim jako broń przeciwko drugiej stronie.

Ale nawet jeśli dorośli za wszelką cenę starają się odizolować je od konfliktu, to i tak powodują dziecku szybkie dorastanie. Normalne, że w momencie życiowego przewrotu, kobieta lub mężczyzna mogą mieć chwilę słabości. Potrzebują oparcia, pocieszenia i rozmowy. W tym momencie pojawia się dziecko, które spełnia te oczekiwania.

Taki układ, szczególnie na początku, ma nie tylko wady. Dziecko wcześniej dojrzewa, nabiera nowych umiejętności, potrafi celnie i szybko formułować myśl i oceniać sytuacje. Potrafi zbliżyć do drugiej osoby na tyle, by odczytać i zrozumieć jej potrzeby. Na dłuższą metę taka relacja jest dla dziecka zbyt obciążająca. Przejmuje ono obowiązku, na które nie jest w pełni gotowe.

Dla rodzica stali się partnerem, co z jednej strony jest powodem do dumy, a drugiej – niespełnioną potrzebą opieki. W dorosłym życiu tacy ludzie są mocno rozdarci. Tkwi w nich bowiem silna potrzeba ustalania granic, panowania nad wszystkim. Jednak rola dominatora jest wciąż przeciążająca. Bo gdzieś w środku wciąż jest dziecko, które potrzebuje ciepła i wsparcia. Potrzebuje być nieco nieporadnym i uzależnionym od drugiej osoby. Często DDRR (dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców) opisują siebie, jako emocjonalnych staruszków.

Zafałszowany obraz siebie

Obarczanie dziecka zbytnia odpowiedzialnością w czasie kryzysu u niektórych wywołuje przecenianie własnych sił. Sytuacja staje się niebezpieczna, gdy dziecko zaczyna wymagać od siebie znacznie więcej, niż pozwalają mu na to jego możliwości. Pojawia się wówczas zafałszowany obraz samego siebie.

Nierealistyczne odbicie znacznie utrudnia funkcjonowanie, bo uniemożliwia dopasowanie się do konkretnych sytuacji, określenie własnych granic. Dodatkowo brak autorytetu w osobie rodzica (który przecież uczynił z dziecko kumpla współdecydującego o wszystkim) wzmaga kreowanie samowystarczalnego „ja”.

W dorosłym życiu zafałszowany obraz siebie staje się poważnym problemem. Uniemożliwia nawiązanie satysfakcjonujących kontaktów z innymi ludźmi. Taki człowiek jest wewnętrznie rozbity, niepewny siebie. Zupełnie nie potrafi się określić. Nie zna swoich możliwości. Może to generować postawę gruboskórnego „macho”, unikającego bliższego kontaktu. Jednak pod tym pancerzem kryje się delikatny i rozedrgany człowiek, obawiający się zdemaskowania swojej słabości.

U większości dzieci rozwiedzionych rodziców, po rozwodzie pojawia się niskie poczucie własnej wartości, które rzutuje na dalsze życie. Wyprowadzenie się matki lub ojca, często wiąże się z zaniedbywaniem swoich obowiązków rodzicielskich względem dziecka.

W późniejszym czasie taki człowiek podświadomie odgrywa tę samą rolę w intymnych związkach. W partnerze doszukuje się rodzica, który przed laty go zaniedbał. Pojawia się testowanie jego uczuć, sprawdzanie wiarygodności oraz poszukiwanie bezwarunkowej akceptacji, co dla związku jest mocno energochłonne, a na dłuższą metę – destrukcyjne.

Rozwód = zło?

Jak dowodzą badania, część dorosłych dzieci rozwiedzionych rodziców trudniej radzi sobie w dorosłości. Życiowy falstart odbija się na ich psychice, przez co borykają się z wewnętrznym rozdarciem. Ono z kolei przekłada się na utrudnienia w kontaktach interpersonalnych.

Jednak decyzja o rozstaniu, wcale nie jest stuprocentowym gwarantem życiowych problemów. Rozwód nie jest ucieleśnieniem zła. To przemyślana decyzja, efekt bolesnych doświadczeń i – wbrew pozorom – wybranie mniejszego zła (w tym przypadku raczej trudno mówić o „dobrym wyborze”).

W czasie kryzysu oraz po jego zakończeniu, niezwykle ważne jest zachowanie równowagi w relacji rodzic-dziecko. Wzajemne, publiczne obwinianie się, szukanie stronników w dzieciach oraz traktowanie ich jak partnera, nie powinny mieć miejsca. Pomimo rozstania, rodzice nie powinni wikłać dzieci w swoje problemy i żale. Powinni z kolei kontynuować wychowanie pełne miłości, mentorskiego wsparcia oraz wzajemnego szacunku.

Jednocześnie nie należy przekłamywać sytuacji ani udawać, że nic się nie stało. Takie zachowanie wzbudza sprzeczne uczucia. Rozwód jest poważną sprawą dla dziecka. To nie prawda, że jeszcze za mało rozumie. Dlatego należy dać mu czas na przepracowanie nowej rzeczywistości. By błędy rodziców nie utrudniły mu dorosłości.