Uczucia opanowują nas poza naszą wolą, więc w żadnej sytuacji, nawet tej najtrudniejszej, najbardziej skomplikowanej, nie możemy się za nie obwiniać. W rzeczywistości nie mamy na nie wpływu, w pewnym momencie po prostu dochodzą do głosu, pojawiając się niezależnie od naszej świadomości, realizmu, zdrowego rozsądku.

O ile wpływamy na nasze czyny i słowa, o tyle uczucia możemy starać się zagłuszać, ale one są i będą. Sytuacja komplikuje się w chwili kiedy człowiek czuje się za nie winny, bo podświadomie wie, że w ogóle nie powinny zaistnieć.

Historia Karoliny

Karolina jest mężatką z dziewięcioletnim stażem, razem z mężem są rodzicami czteroletniego Krzysia, który jest ich oczkiem w głowie. Żyją spokojnie, w miarę dostatnio, dorobili się niezłego mieszkania, samochodu, Karolina na pewno nie musi martwić się czy wystarczy jej na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Stać ich również na drobne przyjemności i coroczny wyjazd na całkiem niezły urlop. Mąż nie funduje jej żadnych niemiłych niespodzianek, wraca do domu punktualnie, wyręcza z części domowych obowiązków, chętnie spędza czas z synem, dba o dom, Karolina nie musi pięć razy przypominać, że trzeba wyrzucić śmieci czy naprawić przysłowiowy kran.

Pozornie bardzo dobre małżeństwo, powinna więc być szczęśliwa, ale… nie jest. Czegoś jej w tym związku brakuje. Aby mogła poczuć pełnię brakuje jej tego błysku w oku męża, który kiedyś był jej motorem napędowym, sprawiał, że czuła się kobieca, kochana, pożądana. Kiedyś posiadała bezgraniczną wiarę w związek, on był jej największą ostoją. Dziś niestety to już się zmieniło i jest jej z tym źle. Kiedyś jego dotyk ją elektryzował, lubili się nawzajem zaskakiwać, cieszyli każdą wspólnie spędzoną chwilą, a dziś być może zabiła ich rutyna, wszystko stało się przewidywalne i zwyczajnie nudne. Oboje weszli w role męża i żony, mamy i taty, a w tym wszystkim jakby zapomnieli, że przecież są również – a może właśnie przede wszystkim – kobietą i mężczyzną.

Karolina wiele razy usiłowała z mężem na ten temat porozmawiać, Marek jednak nie widzi najmniejszego problemu, bagatelizuje te rozmowy, nic nie próbuje zmieniać, nie stara się żony nawet zrozumieć. Jego świat to praca i dom, pracę ma stresującą, więc w domu szuka wyłącznie azylu, a problemy Karoliny, jego zdaniem wydumane, nie pozwalają mu tego azylu tutaj odnaleźć. Karolina czuje się coraz bardziej osamotniona.

Tak było jeszcze trzy miesiące temu. Karolina początkowo nie dawała za wygraną, uparcie usiłowała jakoś wpłynąć na zaistniałą sytuację, ale w pewnym momencie odpuściła, poczuła się bezradna, zupełnie bezsilna, przestała walczyć. Zbieg okoliczności sprawił, że tuż obok wprowadził się Michał, przystojny i miły mężczyzna. Michał chętnie wpadał do sąsiadów po drobną sąsiedzką pomoc czy radę, czasem zasiedział się na kawie, spróbował ciasta domowej roboty. Karolina coraz częściej szukała pretekstu, żeby móc z nim porozmawiać, tym bardziej, że czuła z jego strony prawdziwe i szczere zainteresowanie jej sprawami. Z czasem jej myśli podejrzanie często krążyły wokół jego osoby, kiedy jednak Michał zaczął pojawiać się w jej snach, zdała sobie sprawę, że uległa silnej fascynacji.

Nigdy co prawda nie przekroczyli tej cienkiej granicy, za którą zaczyna się prawdziwa zdrada, ale to była i tak zupełnie nowa dla niej sytuacja, więc poczuła się niepewnie, a w końcu wpadła w ogromne poczucie winy. W myślach zaczęła zadawać sobie mnóstwo pytań, zastanawiać się jak mogła do tego dopuścić i dlaczego tak właśnie się stało. Sama sobie usiłowała też tłumaczyć, że przecież Marek jest dobrym mężem, ojcem, głową rodziny, a to co ich dotknęło dotyka bardzo wiele małżeństw, że to nic nie znaczy, są ze sobą już tak długo, że…

Historia Patryka

Patryk jest zamkniętym w sobie, nieśmiałym, młodym człowiekiem. Całe życie z boku, całe życie osamotniony. Wciąż walczy z wewnętrznym przekonaniem o byciu gorszym. W szkole czy na podwórku nikt nigdy tak naprawdę nie dał mu do zrozumienia, że coś jest nie tak. To ojciec zaszczepił w nim brak wiary we własne siły. Ciągle poniżany, krytykowany, wciąż zbyt niedoskonały, mało rozgarnięty, gorszy o innych, wciąż niespełniający oczekiwań wymagającego ojca. Patryk nawet nie zastanawiał się dlaczego ojciec ma z tym problem, dlaczego nie potrafi go w pełni zaakceptować, obdarzyć bezwarunkową miłością jakiej powinno oczekiwać dziecko od rodzica, nigdy go też o to nie zapytał. Tak było od zawsze, więc wyrósł w przekonaniu o swojej bezwartościowości. Nikt i nic nie było w stanie tego zmienić. Do czasu.

Spotkał na swojej drodze dziewczynę, z jednej strony podobną do niego- cichą i niepozorną, ale równocześnie ogromnie radosną i optymistyczną. Było w niej coś magicznego, coś co go do niej przyciągało. Z czasem zaczęli ze sobą coraz więcej rozmawiać, a potem i spędzać coraz więcej czasu, zaczęli też spotykać się w domu. Patryk poznał jej rodzinę. To co go szczególnie uderzyło, to szacunek z jakim w tym domu wszyscy się do siebie odnoszą. Marta, choć niedoskonała, miała w sobie ogromną siłę oraz wiarę we własną wartość i własne możliwości, a także coś, czego Patrykowi zawsze brakowało- poczucie bezpieczeństwa. Doskonale bowiem wiedziała, że nawet jeśli coś jej się nie uda, nikt nie będzie podcinał jej skrzydeł, za to zawsze znajdzie pomocną dłoń. Tę wiarę i tę siłę dał jej właśnie rodzinny dom.

Patryk coraz wnikliwiej przyglądał się własnemu ojcu, relacjom jakie między nimi panują, stopniowo też zaczął zdawać sobie sprawę, że to ojciec jest źródłem jego zaburzonego postrzegania świata i własnej osoby. Im dłużej się temu przyglądał, tym silniejszy odczuwał żal, potem niechęć, a z czasem poczuł, że chyba ojca nienawidzi. To było zupełnie wrogie mu uczucie, bo przecież w środku był wciąż dobrym i wrażliwym człowiekiem. Zaczął się tej nienawiści wstydzić, nie umiał jednak w żaden sposób sobie wytłumaczyć, że to co się stało i było ich wspólnym udziałem, nie było ojca złą wolą, ani tym bardziej, że nie ma znaczenia.

Nie obciążajmy się winą za napływające uczucia…

Jeśli zdamy sobie sprawę, że uczucia powstają poza naszą wolą, a zatem tak naprawdę nie mamy na nie wpływu, to równocześnie nabierzemy do nich większego dystansu, łatwiej uleczymy się z poczucia winy i wewnętrznego sprzeciwu. Ważne jest wyłącznie to, co z nimi zrobimy- czy pójdą w parze z działaniem, wpłyną na nasze zachowanie, po czym wywołają określone konsekwencje, czy też pozostaną wyłącznie ukryte. Uczucia same w sobie nie są złe, są ludzkie, nawet jeśli w naszym odczuciu nigdy nie powinny zaistnieć. Pamiętajmy zresztą, że często to wyłącznie okoliczności sprawiają, że w ogóle dochodzą do głosu.

Oczywiście, że w ich postrzeganiu wiele zależy od naszych zasad, światopoglądu, wewnętrznych wartości, którymi się w życiu kierujemy- to dlatego niektórzy z nas nawet nie zwrócą uwagi, że ,,zła” myśl zawładnęła ich umysłem, inni natomiast nie udźwigną tego ciężaru. Uświadomienie sobie tego mechanizmu pozwala nam w tych trudnych sytuacjach siebie samych zdecydowanie lepiej zrozumieć, uchroni od wyolbrzymionego poczucia winy, ale i być może pozwoli z mniejszym niepokojem spojrzeć na siebie jako osobę, która do tego dopuściła.