Lubiłaś otaczać się pięknymi przedmiotami, patrzeć na chmury i huśtać do białego rana. Lubiłaś też chodzić po drzewach, leczyć misia ze złamanej łapki i robić psikusy sąsiadom.

Czy zastanawiałaś się, ile w dorosłej i poważnej kobiecie zostało z tej małej dziewczynki. Czy nie zgubiłaś po drodze siebie?

Przypomnij sobie jaka byłaś.

Grzeczną, posłuszną i zawstydzoną, małą złośnicą czy przebojową poszukiwaczką przygód? A dziś, czy coś się zmieniło? Czy jesteś właśnie taka, jaką chcesz być? Wbrew pozorom to bardzo ważne pytanie. Sięga do twojej prawdziwej natury, którą być może przyćmiłaś na drodze socjalizacji. I choć chodzenie po drzewach już ci nie przystoi, to owa retrospekcja wiele o tobie mówi.

Tak naprawdę trudno ci orzec, co się ostatnio z tobą dzieje. Nie masz na nic ochoty, mało co cię cieszy, jesteś przemęczona i apatyczna. A przecież nie powinnaś! Masz fajną i dobrze płatną pracę, piękny dom za miastem, zdrowych rodziców i prawdziwych przyjaciół, na których zawsze możesz polegać. Sielanka jak nic. Ale w tobie od dawna coś nie gra. Trudno określić co dokładnie, ale masz wrażenie, że właśnie miarka się przebrała. Ale chyba najgorsze jest to, że wstyd narzekać. Bo i co powiesz przyjaciółce, „moje życie jest do kitu”? jeszcze zarzuci ci hipokryzję. Nawet przed samą sobą starasz się grać twardą sztukę. Na ogół wychodzi. Gorzej jak masz kiepski dzień. Wyłażą wszystkie bolączki

Krok w stronę rozwiązania

Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Może nie powiem, że to normalne, bo normalne to czuć się dobrze (jak przekonuje nas ostatnio uśmiechnięta pani Wellmann), ale wiem jak pomóc ci zrobić krok w stronę rozwiązania. Jeśli rzeczywiście twoje objawy są podobne do podanych wyżej, być może problem tkwi w złym stylu życia. Na tyle złym, na ile niedopasowanym do twojej prawdziwej osobowości i preferencji. Jak to orzec? Zaplanuj chwilę tylko dla siebie. Weź kubek ulubionej kawy, lub lampkę dobrego wina i usiądź w fotelu. Wypij kilka małych łyczków płynu dla rozluźnienia, staraj się nie myśleć o grafiku na dziś, kolacji dla męża ani kolejnym mailu do prezesa. Ważne by nikt ci w tym momencie nie przeszkadzał. Pozwól sobie na luksus, czyli chwilę świętego spokoju.

Zostań dzieckiem

Przypomnij sobie siebie, jako małą dziewczynkę. Jak się wtedy ubierałaś, co lubiłaś, co było dla ciebie ważne a co cię denerwowało. Staraj się przywołać jak najwięcej szczegółów, konkretne sytuacje i emocje, ludzi wokół. Zarejestruj jakie wspomnienie jako pierwsze przyszło ci na myśl, później będziesz analizować dlaczego. Zastanów się też nad najzabawniejszą i najsmutniejszą chwilą ze swojego dzieciństwa. Pomyśl, co sprawiało ci największą przyjemność, kiedy czułaś się szczęśliwa? Być może uwielbiałaś zwierzęta. W domu zawsze było ich pełno. A to rybki, chomiki, psy, koty. Dziś nie trzymasz zwierząt. Nie miałby kto się nimi zająć, przecież cały dzień jesteś w pracy. Pomyśl, co dodawało ci energii i kim chciałaś być jak dorośniesz. Może uda ci się też dokopać do jakichś planów i marzeń.

Rachunek sumienia

Weź kartkę i wszystko spisz, Następnie na drugiej stronie napisz, jak jest dzisiaj. Później porównaj obie strony. Zdziwisz się, jak wiele się zmieniło. Pewnie zauważysz, że musiałaś zrezygnować z wielu rzeczy kosztem dorosłości. Przestałaś być śmieszką, bo finansista z dowcipem jest niewiarygodny. Kredki i farby schowałaś na dół szuflady, bo kto ma czas na bazgranie. Już zapomniałaś jaką frajdę sprawiało ci mieszanie kolorów, jak zapominałaś przy tym o bożym świecie. Dziś nawet drinki tak cię nie relaksują.

Powinnaś zrobić porządny rachunek sumienia by odpowiedzieć na następujące pytania: co i dlaczego usunęłaś ze swojego życia? Czy rzeczywiście było ci to niezbędne by wrosnąć w świat dorosłych? A może taki stan rzeczy został ci odgórnie narzucony? A przede wszystkim, jaki to miało wpływ na twoje samopoczucie. Może okazać się, że zbyt wielu pasji się pozbawiłaś. Nic więc dziwnego, że twój świat odarty z kolorów stracił na wartości, a ty nie masz apetytu na życie.

Odzyskać rumieńce

Powrót do równowagi z założenia jest prosty. Trzeba tylko na nowo nauczyć się być małą dziewczynką na zawołanie. Ale w praktyce nie jest już tak łatwo. Przez tyle lat starałaś się być dojrzałą i poważną panią X i nawet do głowy nie przyszło ci, by trochę zaszaleć jak za dawnych czasów. A nie, przepraszam, zaszalałaś wstępując na piwo po pracy. I na tym twój repertuar się kończy. Jeśli tak powinnaś stopniowo wprowadzać ćwiczenia.

Raz w tygodniu zarezerwuj czas tylko dla siebie. Wykorzystuj go na swoje ulubione czynności, rozwijanie pasji, czy poszukiwanie nowych przygód. Co tylko chcesz, byleby puścić wodze fantazji. Na początku możesz walczyć z oporami i nieśmiałością. Ale gwarantuję, że już przy drugim podejściu dostaniesz skrzydeł. Więc po kilku tygodniach terapii poczujesz niedosyt. Wówczas zwiększaj liczbę sesji – 2, 3 razy w tygodniu. Nim się obejrzysz, codziennie będziesz na deser podjadać galaretkę z owocami, tańczyć w bieliźnie przed lustrem, śpiewać do szczotki… tylko na kaczkę w kąpieli uważaj. Nie żeby to był wstyd, ale facet może poczuć się zazdrosny.