Powrót po latach starej miłości

Z Adamem byłam całe Liceum, a także 2 lata na studiach. Byliśmy szaloną parą. Ale nawet nasi znajomi twierdzili ,że nie wyobrażają sobie, żebyśmy mogli bez siebie żyć. Każdy mówił, że jesteśmy stworzeni dla siebie. Ale stało się, była jakaś poważniejsza kłótnia, Adam wyjechał do pracy za granicą, kontakt nam się urwał nagle. Bardzo to przeżywałam, ale miałam swoją dumę i nie dążyłam do kontaktu. Skoro mnie zostawił, widocznie wcale nie chciał i wszystko było oszustwem. Tak sobie to tłumaczyłam. Po 5 latach poznałam kogoś, i od dwóch jestem mężatką. Dawno zapomniałam o Adamie, a on tu nagle odzywa się do mnie 3 miesiące temu na facebooku. Spotkaliśmy się i to była tragedia – nagle tak jakby czas nie istniał, nie panowałam nad sobą, chwila nieuwagi a zapomniałabym o małżeństwie i wszystkim co było po drodze i wylądowałabym z nim w łóżku. Sama jestem zdruzgotana tym przypływem uczuć. I nie wiem co robić. Kocham męża, ale Adam to nie wiem coś zupełnie innego. Takie uczucie ma się chyba tylko raz w życiu. On jest sam i będzie dążył do kontaktów. A ja nie wiem czy rozbijać małżeństwo i być szczęśliwa, czy też tkwić w związku i z mężczyzną dobrym, wspaniałym nawet, ale którego nie darzę taką namiętnością jak Adama.

Stara miłość nie rdzewieje, ale dla wielu okazała się odgrzewanym kotletem

Droga JJ
Mam poczucie, że bardzo się spieszysz. Adam dopiero co pojawił się na nowo w Twoim życiu, a Ty już rozważasz, czy rozbijać małżeństwo z mężczyzną, którego, jak twierdzisz, kochasz. To, co zdecydowanie ci zalecam to cierpliwość i rozwaga.

W chwili obecnej kierują Tobą silne emocje. Na jednej szali wagi stawiasz stabilny związek z mężczyzną „dobrym a nawet wspaniałym”, a na drugiej – namiętność wobec swojej niespełnionej miłości. Niespełnione, a szczególnie młodzieńcze miłości mają to do siebie, że potrafią długo w nas
„zalegać” i wywoływać huśtawkę uczuć. Oto ktoś, kto był dla Ciebie „niemal stworzony”, nagle znika i nie masz z nim kontaktu. Już myślisz, że nie byłaś dla niego ważna, że to życiowa pomyłka. Rozpaczasz po cichu… Potem godzisz się ze stratą. I wtedy on znów się pojawia. Następuje zwrot akcji, jak w romantycznym filmie. I jak tu nie reagować namiętnością?

Namiętność wydaje się bardziej atrakcyjna od prozy życia. Każdy związek przechodzi różne fazy. Zaczyna się od zakochania i namiętności, następnie pojawia się bliskość i miłość a jeszcze później – zobowiązanie i przywiązanie. Rozmaite badania pokazują, że średni czas trwania fazy zakochania to jakieś 27 miesięcy. Potem namiętność mija i zaczyna się zwyczajne życie. Dla niektórych oznacza to koniec miłości. Dla wielu – dopiero jej początek. I z tego względu zachęcam Cię do spokoju i wykonania pewnej pracy, jaką proponują terapeuci osobom w sytuacji podobnej do Twojej. Weź kartkę i rozpisz, co wartościowego realizujesz poprzez swoje małżeństwo, a co – przez kontakt z Adamem. Potem pomyśl, czego brakuje Ci obecnie w twoim małżeństwie, a co daje Ci Adam. A następnie daj sobie czas na decyzję – minimum 4-6 miesięcy, w czasie których nie będziesz spotykać się z Adamem (jeśli to prawdziwa miłość – te kolejne miesiące jej nie zniszczą).

W tym czasie skup swoją uwagę i energię na mężu. Bądź wobec niego taka, jaka jesteś wobec Adama, tak samo się staraj, angażuj, doceniaj. Zobacz, co się zmieni między wami. Po tym czasie zapytaj samą siebie czego naprawdę chcesz i czy nadzieja na nowy związek rzeczywiście wygrywa z wartością obecnego.
Bo choć mówi się, że stara miłość nie rdzewieje, to dla wielu osób okazała się odgrzewanym po latach kotletem.