SKOKI czyli Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe są na najlepszej drodze do tego, aby już wkrótce trafić pod nadzór finansowy KNF. Mimo, że kasy spółdzielcze bankami nie są, to na podpis prezydenta czeka już ustawa zrównująca je z bankami. Trybunał Konstytucyjny uznał bowiem, że nie ma przeszkód, aby ustawa weszła w życie.

Kasy spółdzielcze znane są głównie z tego, że oferują szeroki wachlarz produktów finansowych także tym osobom, które nie maja wysokich dochodów. SKOKi kierują swoja ofertę właśnie do tej grupy docelowej i nieźle na tym wychodzą. Żeby skorzystać z konta lub lokaty w SKOK czy też wziąć na przykład kredyt konsolidacyjny trzeba zostać jego członkiem i ponieść koszty z tym związane. Jednak nie odstrasza to wcale potencjalnych nabywców usług kas spółdzielczych, skoro liczba członków SKOK sięga w Polsce 2,3 miliona.

Zwolennicy SKOKów w ich obecnej formie sa zdania, że poddanie ich pod kuratelę Komisji nadzoru Finansowego, może mieć negatywne skutki przede wszystkim dla członków. Jak na razie SKOKi są kontrolowane i nadzorowane przez organy, których są częścią. Przeciwnicy SKOKów uważają, że jest to sytuacja niedopuszczalne, bowiem SKOKi nie mogą nadzorować same siebie.

Kiedy kasy spółdzielcze w Polsce trafią pod KNF i prawo bankowe, będą musiały tak samo jak banki oplacac wszelkiego rodzaju składki, chociażby na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który zabezpiecza wszelkie depozyty ulokowane przez klientów w polskich bankach. Prawdopodobnie SKOKi będą musiały także pozyskać więcej kapitału, który jak twierdzą niektórzy eksperci z zakresu finansów, jest zbyt niski w stosunku do wartości udzielanych pożyczek.

Za te wszystkie ewentualne zmiany zapłacą pewnie jak zwykle klienci, czyli w tym przypadku członkowie kas spółdzielczych.